A jak AKCEPTACJA, B jak BEZSILNOŚĆ, C jak CIEKAWOŚĆ…

i tak dalej, cała emocjonalna gama (nie mylić z gammą, już oberwałąm za hasztag #AlfaBetaGAMAemo;))
Alfabet emocji. Lubię o nich pisać, bawić się opowiastkami – ilustracjami. Lubię emocje obserwować, badać, co można, a czego nie, jak można i dlaczego. Trochę jak dzieciak przyglądający się robaczkom w trawie.
Lojalnie uprzedzam, że nie lecę według alfabetu, piszę tak, jak… emocje mi dyktują.

Historia Emi

Emi spała smacznie, zgodnie z wczorajszym planem. Nieczęsto zdarza się jej mieć wolny dzień w środku tygodnia, postanowiła więc spędzić go jak najlepiej, czyli wypocząć i zadbać o swoje samopoczucie. Tymczasem dbał o nie przystojny właściciel jachtu (dziwnie podobny do nowego kolegi z pracy). Właśnie podawał jej rękę, by ułatwić wejście po trapie, gdy gdzieś w oddali zaczęła wyć okrętowa syrena. Przystojniak się zawahał.
„Mógłby ktoś to wyłączyć?!” – pomyślała Emi. Syrena była natarczywa, jej dźwięk wibrował i nieprzyjemnie drażnił bębenki.
„Aha, bo to nie syrena”. To dzwonek do drzwi! Emi zerwała się gwałtownie, boleśnie uderzając małym palcem stopy w kant szafki. Auć!!!
Wściekła pokuśtykała otworzyć. Listonosz miał tak wyraźne zniechęcenie wypisane na twarzy, że równie dobrze mógł trzymać transparent w stylu: „No ileż można czekać?!” Na jedno by wyszło. Podał Emi przesyłkę, poleconą, za potwierdzeniem odbioru. Podpisała, pewnie coś ważnego. Otworzyła: ponaglenie do zapłaty za rachunek, który uiściła parę dni temu. Pięknie… Sen przerwany, noga boli, wszystko zupełnie niepotrzebnie. Nie tak wyobrażała sobie dzisiejszy poranek. Zmełła w ustach przekleństwo, rzuciła kopertę na komodę i poszła do kuchni. Kawa dobrze jej zrobi. Otworzyła szafkę. Nie… Kawa skończyła się wczoraj, kompletnie o tym zapomniała. Zrezygnowana, ciężko klapnęła na krzesło. Spojrzała na opuchnięty palec. (…)


„Ostatecznie jesteśmy tym, co myślimy.
Nasze emocje są niewolnikami naszych myśli, a my jesteśmy niewolnikami naszych emocji.”
Elizabeth Gilbert

Przecież nikt nie chce być niewolnikiem, prawda? I dlatego warto swoich i cudzych emocji słuchać, starać się je zrozumieć i odpowiednio je ukierunkowywać. Modyfikować. Każda z nich to sygnał, informacja o czymś, co czujemy, ale częstokroć nie zdajemy sobie jeszcze sprawy o co nam chodzi. Kiedyś uleganie emocjom, ba, przyznawanie się do nich, uznawane było za słabość. Na szczęście czasy się zmieniły i emocje postrzegane są inaczej: jako pasja, siła, zaangażowanie, wrażliwość. Duszenie ich w sobie do niczego dobrego nie prowadzi, podobnie zresztą jak bezmyślne poddawanie się im. Świadoma akceptacja – tak.

A co u Emi?

Nie musi mieć schrzanionego dnia. Ma wybór: albo podda się emocjom, a nie są one miłe: irytacja, złość, wściekłość rozczarowanie, albo wytłumaczy sobie, że to normalna, zdrowa reakcja na to, co się zadziało do tego momentu i zacznie z czystą kartą.
Bo wciąż ma szansę na piękny dzień.

Więcej z serii Alfabet Emocji znajdziesz TUTAJ